Wielu rodziców zadaje sobie pytanie: co zrobić z dzieckiem przed i po świętach? Tak rozpoczyna swoje dywagacje Minister Edukacji Narodowej w Liście skierowanym do Dyrektorów Szkół.
Pytanie na wskroś niewinne, nawet wyrażające troskę Państwa o rodziców najmłodszych obywateli, którzy przecież także muszą przygotować się do Świąt, a ich obowiązki zawodowe mogą to znacznie utrudniać. Rzecz - z pozoru oczywista, ale czy na pewno?
W tym liście - pojawiają się jednak słowa klucze - pracujący rodzice, które wyraźnie określają do kogo ma być skierowana możliwość zapewnienia opieki uczniom w okresie długiej w tym roku przerwy świątecznej. Są to osoby, które pracują zawodowo, w pełnym wymiarze czasu, także podczas Wigilii - 24 grudnia oraz w Sylwestra - 31 grudnia.
To kryterium jest oczywiste - niewątpliwie istnieje promil uczniów, których obydwoje rodzice także w tych dniach pracują i zgadzamy się, że kolejny odsetek tej grupy faktycznie nie ma możliwości zapewnienia dziecku opieki i stoi w naprawdę ciężkim położeniu. Szkoły organizują zatem opiekę/ dyżury świetlicowe, aby wspierać rodziny w tej szczególnej sytuacji, z pełnym zrozumieniem podchodząc do tych szczególnych, nielicznych przypadków.
Jednakże, problemem stała się interpretacja otwartego Listu do rodziców i opiekunów, który w żaden sposób nie zdefiniował grupy odbiorców.
W całym tekście nie pojawia się ani jeden zwrot sygnalizujący, że opieka nad uczniami dotyczy wyłącznie rodzin, które w tym czasie z przyczyn stricte zawodowych nie mogą zagwarantować swoim dzieciom bezpieczeństwa i zaopiekowania adekwatnego do wieku. W tym liście pojawia się enigmatyczne sformułowanie: "Jeśli macie taką potrzebę" - jedyne odniesienie do Rodziców/ opiekunów nakładające na nich konieczność wyjaśnienia, dlaczego - w tak szczególnym dla wszystkich okresie - dzieci muszą spędzać długo oczekiwany czas wypoczynku na terenie szkoły. Ta manipulacja językowo - semantyczna jest zabiegiem świadomym.
Zamknięty w jednym, zdawkowym akapicie komunikat otworzył drogę do nieporozumienia, generując niezdrowe sytuacje, w których poszkodowani są najbardziej ci najmniej decyzyjni - dzieci.
Słowo - klucz - potrzeba jest bardzo pojemne i konotuje w sobie treści zachęcające do nadużyć, niestety wyłącznie jednej ze stron. Potrzeby można interpretować różnie, o czym najlepiej świadczą relacje opiekunów, wychowawców i nauczycieli, którzy sprawują opiekę nad dziećmi podczas wielu dyżurów w każdym roku szkolnym. Te potrzeby są różne - nie zawsze łącząc się z pracą zawodową rodziców/ opiekunów.
Manipulacja Ministra Edukacji Narodowej jest w tym miejscu działaniem oczywistym, ale najbardziej niepokojący pozostaje fakt, że szeroko promowana polityka prorodzinna i zakrojone na wielką skalę kampanie społeczne nawiązujące do budowania rodzinnych więzi czy odwołań do tradycji w tym przypadku stały się zupełnie nieważne i pominięte dla chęci zdobycia jednorazowego poklasku. Czas, który powinien być za wszelką cenę wykorzystany do pielęgnowania i budowania relacji z najbliższymi został sprowadzony do przestrzeni rozgrywki pomiędzy pewnymi grupami zawodowymi i społecznymi.
Czy taka idea przyświecała twórczyni obydwu Listów?
Nie sposób w tym miejscu pominąć faktu, że rok 2014 został ogłoszony przez Organizację Narodów Zjednoczonych jako Międzynarodowy Rok Rodziny. Ta rocznica będzie dobrą okolicznością do przeanalizowania roli rodziny w rozwoju społecznym oraz aktualnych kierunków rozwoju polityki rodzinnej - czytamy na oficjalnej stronie internetowej organizacji.
Problemy rodziny i upadku wartości - tak szeroko komentowane w mediach przy okazji kolejnych dramatycznych wydarzeń - w tym miejscu przestały być istotnym elementem walki o emocjonalną równowagę społeczeństwa, ponownie sprowadzając ją do roli ideologicznego narzędzia w walce o chwilowe poparcie i wzrost popularności.
Pytanie o nadrzędne wartości wciąż pozostaje otwarte. Oby tylko nie odpowiedział nam żelazny i głuchy, drwiący śmiech pokoleń.
Nauczyciel Szkoły Podstawowej w Gdańsku